Budowa projektu to niełatwa sprawa. Nieprzespane noce, masa wyrzeczeń, rozwody z powodu niewyremontowanej przez lata kuchni- to wszystko trzeba wliczyć w koszty. Albo kupić gotowy samochód…
Golf Mk1 / Radosław Kosewski (PL)
Masz świetny, dopracowany projekt, który zdobywa uznanie nie tylko na krajowej scenie. Jest to ulubieniec naszego środowiska, czyli Golf Mk2. Mocny silnik V5T, clean look pod maską, perfekcyjnie położony lakier, jedyne w swoim rodzaju customowe felgi i przebudowane wnętrze. Masz tak naprawdę wszystko, o czym wielu budując swoje projekty może tylko pomarzyć. Przebudowa zajęła Ci sześć lat. A teraz sprzedajesz owoc ciężkiej pracy za granicę. To może oznaczać jedno: albo żona grozi Ci rozwodem, albo jesteś Radosławem Kosewskim, znanym szerzej jako Kosa. W tym wypadku mówimy o tej drugiej możliwości…
Kiedy Kosa pozbył się swojego projektu, rozpoczął poszukiwania nowej bazy. Przez moment przeszła mu nawet przez myśl możliwość zakupu świeższego samochodu, skończyło się jednak wręcz odwrotnie. Do garażu Radka trafił widoczny na zdjęciach Golf pierwszej generacji. I to nie byle jaki, bo w wersji GTI. A i to nie wszystko, bo w chwili zakupu auto było już solidnie zmodyfikowane i odrestaurowane. Co ciekawe, Kosa nie szukał auta w Niemczech czy Austrii, znalazł je niemal na własnym podwórku i znał doskonale dużo wcześniej. Zanim stwierdzisz, że poszedł na łatwiznę i kupił gotowca, zaczekaj: nie do końca!
„Poprzednim właścicielem był mój przyjaciel, który budował auto, bo chciał spełnić swoje marzenie, czyli zbudować Golfa GTI i pojechać nim do ślubu”- zaczyna Radek. Jak się zapewne domyślacie, chociaż sytuacja miała miejsce ponad sześć lat temu, zdobycie oryginalnego GTI w przyzwoitym stanie nie było łatwe. Kiedy udało się znaleźć godną zainteresowania sztukę, samochód czym prędzej trafił do garażu na kompletną rozbiórkę. Wówczas rozpoczął się żmudny proces restauracji, trwający aż cztery lata. Wszystko dlatego, że nie było to standardowe przywrócenie auta do oryginału, a szeroko zakrojona przebudowa. „Wszystko w tym aucie, oprócz lakieru, było wykonane samodzielnie, bądź z pomocą znajomych. Ja sam pomagałem przy przygotowaniach karoserii i szukaniu części”- mówi Kosa. Widzisz, nie taki znowu z tego Golfa gotowiec, skoro Radek również miał swój wkład w jego budowę. Kiedy Golf spełnił swą rolę i zawiózł swojego właściciela do ślubu, wrócił po kocyk. Pomimo namów ze strony Radka, poprzednik nie zdecydował się go sprzedać. Dopiero dwa lata później, czyli pod koniec 2015 roku, Kosie udało się odkupić w zasadzie nieznany samochód. Szczerze przyznam, że takie historie lubię najbardziej: nie te, wokół których jest wiele szumu i każdą modyfikację ogłasza się na forach czy w serwisach społecznościowych, ale te, w których główną rolę grają ‘ciche’ projekty, często budowane w konspiracji przez lata. Nic tak nie zaskakuje, jak widok takiego auta na zlocie!
Jak widać, z seryjnego auta nie zostało wiele. Karoserię z 1980 roku (czyli pierwsze GTI na szerokiej lampie) uzupełniła galanteria ze starszych modeli, a zatem chromowane wąskie zderzaki, chromowane listwy boczne, klamki, lusterka, etc. Mi najbardziej podobają się nietypowe dziś dodatki, nawiązujące do starej, dobrej, niemieckiej szkoły, od której wszystko się zaczęło, a mianowicie białe klosze tylnych lamp Hella, czy pojedyncza przednia wycieraczka Bonrath. Wraz z wystawioną pod przednim zderzakiem chłodnicą oleju, całość tworzy niespotykany dzisiaj efekt. „Stojąc przy tym samochodzie mam wrażenie, jakbym cofnął się w czasie do tuningu z lat 90. Kocham to!”- z entuzjazmem mówi nam Kosa.
Myli się ten kto sądzi, że prezentowane Mk1 powstało tylko po to, by cieszyć oczy. Wręcz przeciwnie, ten wóz od początku miał jeździć. Ostro jeździć. Dlatego poza wyglądem godnym sektora Show&Shine, nie znajdziemy tu żadnych grzecznych dodatków. Chociażby pod maską: przejęta z młodszego brata, uzbrojona w gaźniki Weber 45 i sporo innych mechanicznych zmian jednostka 1.8 16V generuje obecnie około 180 koni mechanicznych. I wierz mi, że taka wartość podczas jazdy ważącym w granicach 800 kilogramów autem, naprawdę robi wrażenie. Tym bardziej, że pozostałe dodatki dbają o nie tyle efektowną, co efektywną jazdę. Kultowe obręcze PLS Hocneknheim ubrane w typowo torowe opony (z homologacją drogową) Toyo R888 w rozmiarze 13”. Tak, trzynastu cali! „To jeden z moich ulubionych elementów tego projektu. Kiedy ostatnio widzieliście Toyo R888 na trzynastkach?”- pyta Radek. Prawdę mówiąc, nigdy wcześniej. Co nie jest niczym niezwykłym, biorąc pod uwagę, jak rzadki jest to towar. „Poszukiwania trwały wiele miesięcy. W końcu udało się znaleźć jedną parę w Japonii i jedną w Niemczech”. Efekt jest niesamowity! Nie dość, że w połączeniu z samochodem koła wyglądają obłędnie, to co ważniejsze, zapewniają doskonałe przeniesienie mocy na asfalt. Żadnych ‘głupich’ naciągów i kątów, w zamian za to solidny kawał ‘mięcha’. Ja jestem oczarowany.
Wewnątrz sprawy mają się podobnie, jak w pozostałych obszarach auta, czyli mamy tu do czynienia z ucywilizowaną, ‘wylizaną’ rajdówką. O feeling niczym z rajdowych oesów dbają kubełkowe fotele Sparco, sportowa kierownica i pasy szelkowe Sabelt, no i oczywiście klatka bezpieczeństwa Wiechers. W czasach inspirowanych motorsportem projektów te dodatki nie dziwią i nie stanowią niczego odkrywczego, mniej oczywiste są za to customowe boczki drzwi, czy nakładki na pedały Sparco. Mój ulubiony element to z kolei customowy, wykonany własnoręcznie przez poprzedniego właściciela short-shifter o bardzo krótkim skoku i doskonałej precyzji. „W przyszłości planuję wykonanie boczków i kilku innych elementów wnętrza z włókna węglowego”- wspomina Kosa.
Niecały rok po rozpoczęciu przygody z prawdziwym łowcą nagród, Radek myśli o kolejnym etapie modyfikacji, wzmocnieniu jednostki, położeniu świeżego lakieru, montażu customowych obręczy i przebudowie komory silnika. To jednak plan zakładający, że auto nie zostanie sprzedane (jeśli jesteś zainteresowany zakupem za jedyne 18000 euro, skontaktuj się z nami lub Radkiem). Pomyślisz zapewne: „no tak, łatwo przyszło, łatwo poszło”? Zmieniłbyś zdanie, gdybyś wiedział, jakie auto będzie następne w kolejce. Tak jak zakup tego Mk1 w pełni rozgrzeszył Kosę ze sprzedaży Dwójki, tak teraz zastąpienie Jedynki kolejnym projektem z pewnością również zyska uznanie. Jak to mówią: watch this space!
FAKTY
SILNIK
- swap na 1.8 16V (PL)
- porting głowicy
- ostre wałki rozrządu
- dwa podwójne gaźniki Weber 45
- customowy układ wydechowy
- wzmocnione sprzęgło
- dodatkowa chłodnica oleju
- moc po modyfikacjach: 180KM
KOŁA
- PLS Hockenheim 7×13” (przód) i 8×13” (tył)
- opony Toyo R888 185/60 (przód) i 205/60 (tył)
- wewnętrzne fragmenty ramion polakierowane na złoto
ZAWIESZENIE
- gwintowane TA Technix
- stabilizator na osi przedniej
NADWOZIE
- w pełni odrestaurowane
- chromowane: zderzaki, lusterka, klamki, kliny uszczelek szyb, obwódka grilla, listwy boczne i progowe, korek wlewu paliwa
- pojedyncza przednia wycieraczka Bonrath
- lampy przednie Wessem z krzyżem
- ciemne przednie kierunkowskazy Hella
- białe tylne lampy Hella
- usunięta tylna wycieraczka i oznaczenia marki i modelu
- duża dokładka GTI pod przednim pasem
- chłodnica oleju pod przednim zderzakiem
- nowy szary lakier
HAMULCE
- fabryczne GTI
WNĘTRZE
- usunięte zbędne elementy tapicerki
- customowe panele drzwiowe
- polerowana klatka bezpieczeństwa Wiechers
- deska rozdzielcza pokryta flokiem
- kubełkowe fotele Sparco Sprint
- szelkowe pasy Sabelt
- kierownica sportowa Sabelt
- dodatkowe zegary VDO
- dodatkowy obrotomierz Autogauge
- customowy short-shifter
- nakładki pedałów Sparco
- wnętrze polakierowane pod kolor karoserii
Prawdziwa czy nie warto podziękować za to, że na ulicach jeździ kolejny piękny klasyk.
czytam te komentarze i powiem że prawdziwa historię to zna ten golf i ja bo kupiłem go za 8 stów w opłakanym stanie i dałem mu drugie życie co trwało 4 lata to było moje marzenie które się spełniło zawiózł mnie do ślubu ale to nie był główny cel budowy tego golfa to nie rajdówka to nie racer to po prostu moje spełnione marzenie VOLKSWAGEN GOLF 1 GTI który ma coś w sobie i potrafił się odwdzięczyć w odpowiedniej chwili gdy brakowało mi kasy na budowę domu a czas naglił. Łzy w oku się kręciły i serce pękało oddając kluczyki od golfa. Dziś patrząc wstecz myślę ze ja pomogłem mu a on mi a gdy kiedyś nazbieram trochę kasy może go odkupię i znów będzie wkurwiał sąsiadów głośnym wydechem byłbym wtedy szczęśliwy mając to auto w garażu może jestem pojebany ale wole pchać golfa niż jeździć oplem Marcin Jasiulek
Hmmm…ciekawie chlopak opowiadal ciekawie.. Szukać na necie części a budowa to troche inna sprawa.. Jak znam zycie to oddal „chlopakom” i tyle..
Tak się składa, że znamy dobrze Radka, i historia jest prawdziwa 😉
Rozumiem, że chlopak sam dniami i nocami siedzial w garażu i dłubał??
Ehh kase wywalić na stół i prosze mi to i to zrobic to kazdy potrafi…
Historaia prawdziwa… ale troche „polakierowana”
Przecież wyraźnie jest napisane w tekście, że ten samochód kupił od przyjaciela. To chyba lepiej, że takie auto wyjechało i będzie dalej przerabiane, niż żeby stało kolejne lata zamknięte w szopie i niszczało, prawda? 🙂
Oczywiscie w tym wypadku zgadzam sie w 100%..
Nie wiem czy wgl czytałeś tekst. Ma byc tuning jak z lat 90.
totalny mix stylistyczny, niby racer a tyle chromowanych taili :/