TEST: Volkswagen Tiguan

Jak wiecie, tu w VOLXZONE seryjne auta nie cieszą się zbyt dużą popularnością. Co więc na naszych łamach robi praktyczny do bólu SUV?

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

TEST: Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Samochody typu SUV są, moim skromnym zdaniem, sztucznym wytworem rynku. Owszem, cieszą się coraz większą popularnością, mają też swoje zalety, ale ogólnie rzecz biorąc stanowią jeden z bardziej bezużytecznych rodzajów nadwozia. Jazda w terenie i tak nie wchodzi w grę, na krawężniki raczej szkoda wjeżdżać, by nie uszkodzić dużych i drogich felg, a wysoka pozycja za kierownicą kojarzy mi się raczej z pozycją kierowcy autobusu, niż z bezpieczeństwem.

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Ale dość negatywów. Moja fiksacja na punkcie modyfikacji sprawia, że muszę oddać SUV-om pewną rację: obniżone wyglądają świetnie (co rzecz jasna samo w sobie mija się z celem, ale kto by się tym przejmował). To samo dotyczy Volkswagena Tiguana, który rozpłaszczony na ziemi robi niesamowitą robotę. Oczywiście, testowy egzemplarz taki nie był, przynajmniej nie w rzeczywistości. Jednak ja, testując go, patrzyłem już przez zupełnie inny pryzmat.

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Poprzednie wcielenia Tiguana trzeba uznać za udany projekt, szczególnie w wersji po liftingu, która mocno wydoroślała. Obecna, druga generacja, pojawiła się na rynku dziewięć lat po premierze pierwowzoru. Co się zmieniło? Właściwie wszystko. Świeży ‘Tiggy’ to nie tylko nowa stylistyka, design wnętrza, czy elektronika. To również opracowana stosunkowo niedawno przez VW modułowa płyta podłogowa MQB. Pozwoliła ona na zauważalne powiększenie karoserii, pojemności bagażnika i wzbogacenie wyposażenia, przy jednoczesnym obniżeniu masy całkowitej. Brzmi sensownie.

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Jako pierwsza w oczy rzuca się wspomniana stylistyka. Co tu dużo mówić, jest genialna. Szczególnie, gdy z listy opcji wybierzemy pakiet wizualny R-line (którego niestety zabrakło w testowanym egzemplarzu). Mocne przetłoczenia, zdecydowane linie i, co nietypowe jak na VW, garść stylistycznych smaczków sprawiają, że nowy Tiguan robi naprawdę dobre wrażenie.

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Podobna sytuacja panuje we wnętrzu. Technologia znana z nowego Passata to najistotniejszy punkt. Za kierownicą zauważycie wirtualne zegary, które jednym magicznym ruchem mogą przemienić się w wielki ekran z mapą nawigacji. Jest tu również wyświetlacz Head-Up Display, system nawigacji Discover Pro z usługami Car-Net, hotspot WiFi, kamerę cofania 360 oraz asystenta parkowania, który poradzi sobie nawet z przyczepę (to na wypadek, gdybyście Tiguanem zabrali na wycieczkę swojego Golfa Mk1 na przykład na wyprawę na Wörthersee).

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Na nasz parking trafił egzemplarz napędzany 2-litrowym silnikiem TDI o mocy 150 KM i maksymalnym momencie obrotowym 340 Nm. Nie jest to najwyższa z możliwych opcji, w ofercie Volkswagena znajdziecie jeszcze 190- i 240-konnego diesla. Co do testowej wersji, w połączeniu z bezbłędną 7-stopniową skrzynią biegów DSG oraz napędem 4Motion, jednostka napędowa zapewnia doskonały kompromis pomiędzy świetną dynamiką, a niskim spalaniem (ale to jest VOLXZONE, więc nudnymi cyferkami nie będziemy się zajmować). Prowadzenie? Zaskakująco pewne, nawet na ciasnych łukach. Przechyły nadwozia nie dają absolutnie żadnego poczucia dyskomfortu i kierowca czuje, że w pełni panuje nad autem. A w tej klasie aut wcale nie jest to oczywiste.

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

TEST Volkswagen Tiguan 2.0 TDI

Wszystkie powyższe czynniki sprawiły, że naprawdę polubiłem nowego Tiguana. Oczywiście biorąc na wzgląd egzemplarz z pakietem R-line, na sowitej glebie i odpowiednim kole. Ale również nie spełniając tych założeń, nowy Tiguan to świetny samochód, który z przyjemnością używałbym do codziennej jazdy. A nie sądziłem, że to napiszę…

PEŁNA GALERIA