Przypadki, efekty śnieżnej kuli, zwroty akcji i kilka niecodziennych historii z podwórka i obsesja na punkcie koloru pomarańczowego- tak w skrócie można opisać drogę, którą przebył nasz dzisiejszy bohater, budując swoje wymarzone Mk5 GTI.
Cases, snowball effects, twists and a few unusual stories from the yard and an obsession with the color of orange – this is how you can describe the way our present hero has gone through, building his dream Mk5 GTI.
Prawdopodobnie opisywana dzisiaj historia może okazać się dla Ciebie długa, zawiła i nudna. Choć mam nadzieję, że przynajmniej ten ostatni punkt uda się wyeliminować, co w dużej mierze zależy jednak od Twojego, Drogi Czytelniku, podejścia. Wiem, wiem, Michał Bielawski, czyli właściciel opisywanego Golfa, to nasz człowiek z VOLXZONE, jednak zanim pomyślisz „Co to ma być, żeby opisywać auta kolegów z ekipy” pozwól, że postaram się wyjaśnić w czym rzecz. A później ewentualnie możesz przestać czytać.
Probably the story described today may turn out to be long, intricate and boring for you. Though I hope that at least this last point will be eliminated, which, to a large extent, depends on your, dear reader, approach. I know, I know, Michał Bielawski, the owner of the described Golf, is our man from VOLXZONE, but before you think „What is it supposed to describe the cars of the teammates” let me try to explain what is the matter. And then you can stop reading.
Kiedyś, gdy myślałem o prezentowaniu w VOLXZONE samochodów przyjaciół, czy bardzo bliskich kolegów, nie odczuwałem pozytywnych emocji. Z czasem jednak dojrzałem (tak mi się przynajmniej wydaje) i dziś patrzę na tę kwestię zupełnie inaczej. No bo właściwie dlaczego przekreślać dobry projekt, a tylko takie opisujemy na naszych łamach, wyłącznie dlatego, że należy do kogoś bliskiego. Przecież to żadna różnica, czy za kierownicą zasiada obcy człowiek, kolega, czy żona. Ważne, co ta osoba i projekt sobą reprezentują. Co więcej, w naszym bądź co bądź niewielkim środowisku trudno znaleźć kogoś obcego, więc ogólnie rzecz biorąc każde opisywane w VOLXZONE auto należy do osoby, z którą mniej lub bardziej znamy się osobiście. A jeśli nawet nie mieliśmy okazji spotkać się przed sesją, to po niej stan rzeczy i tak się zmienia, prawda? Nie inaczej było w tym wypadku. Z Michałem poznaliśmy się całkowicie przypadkiem. Sytuacja była raczej nietypowa, ponieważ przebywając akurat poza granicami kraju, z pomocą naszego fotografa Łukasza, wybierałem zdalnie (o, dzięki współczesna technologio) Auto Zlotu podczas VWMANII 2014. Właściwie jednomyślnie padło na pomarańczowego Golfa Mk5 GTI w limitowanej edycji Fahrenheit, która powstała w zaledwie 1200 egzemplarzach z myślą wyłącznie o rynku amerykańskim (jeśli nie liczyć dodatkowych 150 sztuk dla Kanadyjczyków). Rzadka wersja w połączeniu z drobnymi zmianami w dobrym guście zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie, i tak oto Michał stał się szczęśliwym posiadaczem statuetki Best of Show. Idąc za ciosem, od razu umówiliśmy się na sesję zdjęciową, która szybko doszła do skutku i niedługo później Golf trafił na łamy magazynu (e-VOLXZONE 28).
Once, when I was thinking about showing my friends’ cars at VOLXZONE, I did not feel positive emotions. With time, however, I matured (I think so at least) and today I look at this issue completely differently. Because, well, why cross out a good project, and don’t describe it on our pages, only because it belongs to someone close to you. After all, it makes no difference whether a stranger, colleague or wife is sitting behind the wheel. It’s important what that person and project represents. What’s more, it is difficult to find a stranger in our otherwise fragile environment, so generally speaking, every car described in the VOLXZONE belongs to the person with whom we know more or less personally. And if we did not even have the opportunity to meet before the photoshoot, then the state of things changes, right? It was no different in this case. We met with Michał by accident. The situation was rather unusual, because staying out of the country, with the help of our photographer Łukasz, I chose remotely (thanks to modern technology) Car Of The Show VWMANIA 2014. Actually unanimously fell on the orange Golf Mk5 GTI in the limited edition of Fahrenheit, which was created in 1200 copies only for the American market in mind (if you do not count 150 extra for Canadians). The rare version combined with minor changes in good taste made a very positive impression on us, and so Michał became a happy owner of the Best of Show award. Following the blow, we immediately agreed to a photoshoot, which quickly came to fruition and soon afterwards Golf hit our (e-VOLXZONE 28).
Znacznie bardziej niecodzienne jest jednak, że kiedy rozmawialiśmy z Michałem w trakcie zdjęć wyszło na jaw, że tak naprawdę znaliśmy się już wcześniej, tyle że jedynie z widzenia. Wychowaliśmy się w tym samym mieście, a nawet na tym samym osiedlu! Mimo to nie rozmawialiśmy ze sobą nigdy wcześniej. Do dzisiaj nie potrafię zrozumieć jak to możliwe, szczególnie biorąc pod uwagę wspólnych znajomych i zainteresowania oraz stosunkowo niewielkie rozmiary lokalnej społeczności fanów VW. Nie do końca jest też dla mnie jasne jak doszło do naszej późniejszej współpracy, ale faktem jest, że od dobrych kilku lat Michał zajmuje się stroną i blogiem VOLXZONE oraz szeroko pojętą pomocą techniczną. Wyszło więc na to, że obecnie kontaktujemy się ze sobą dosłownie codziennie (bardzo mu z tego powodu współczuję, ale jak mówią, wypadki chodzą po ludziach ha-ha).
Much more unusual, however, is that when we talked with Michał during the pictures it came to light that we really knew each other before. We grew up in the same city, and even in the same surroundings! Still, we have never talked with each other before. Until that day, I can not understand how it is possible, especially considering mutual friends and interests, and the relatively small size of the local VW fan community. It is not entirely clear to me how our subsequent cooperation took place, but the fact is that Michał has been working on the VOLXZONE website and blog for a good few years. So it turned out that we are now contacting each other literally every day (I am very sorry for him because of that, but as they say, accidents happen ha-ha).
Skoro przydługie wprowadzenie mamy już za sobą, cofnijmy się na moment w czasie, by pokrótce przypomnieć historię auta w rękach Michała. Po pierwszym przejętym od ojca samochodzie, jakim był bardzo zacny Passat B2 (którego sprzedaży żałuje do dziś), Michał postawił na japońską myśl techniczną w postaci Hondy Civic, na której uczył się pierwszych modyfikacji. Później nastąpił wielki powrót do grupy VAG. Czerwone Audi A3 było już bardziej zaawansowanym projektem, wykonanym w lepszym stylu. Na marginesie, ten samochód obecnie służy za daily-car innemu z członków naszej ekipy, Maćkowi. Tymczasem po sprzedaży Audi, Michał wziął na celownik Polo 9N3 GTI, ale jak wspomina: „Finalnie wyszło zupełnie inaczej. Mój kolega Iwan podesłał mi ogłoszenie z pomarańczowym GTI Fahrenheit z numerem 504/1200. Kilka dni później jechaliśmy po nie do Warszawy”. Jak podkreślił w poprzednim artykule, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Zafascynowany zakupem Blind, bo pod taką ksywką znany jest w szerszym gronie, przez kilka kolejnych dni studiował wszelkie dostępne materiały na temat wersji Fahrenheit, utwierdzając się tym samym w przekonaniu, że zakup tego auta był mu przeznaczony.
Since the lengthy introduction is already behind us, let’s step back a moment in time to briefly remind the story of the car in Michał’s hands. After the first car taken from his father, which was a very good Passat B2 (whose sale regrets it to this day), Michał focused on Japanese technical thought in the form of Honda Civic, where he learned the first modifications. Later there was a great return to the VAG group. The red Audi A3 was already a more advanced design, made in a better style. By the way, this car currently serves as daily-car for another member of our team, Maciek. Meanwhile, after the sale of Audi, Michał took on the Polo 9N3 GTI, but as he recalls: „It turned out completely different in the end. My colleague Iwan sent me an announcement with an orange GTI Fahrenheit with the number 504/1200. A few days later we were going to Warsaw for it.” As he emphasized in the previous article, it was love at first sight. Blind Fascinated by the purchase, because under such a nickname he is known in a wider circle, for several days he studied all available materials on the Fahrenheit version, thereby confirming the belief that the purchase of this car was intended for him.
Można powiedzieć, że w chwili powstawania poprzedniego opisu, Golf Michała był w dużej mierze seryjny, oczywiście jeśli nie liczyć pneumatycznego zawieszenia i charakterystycznych felg ISPIRI CSR4. Pozostałe zmiany należały do kosmetycznych (moją ulubioną była wówczas pomarańczowa obwódka grilla w miejscu oryginalnej czerwonej). Jak jednak powszechnie wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc mimo że auto i tak pozytywnie się wyróżniało, taki stan rzeczy szybko przestał Michałowi odpowiadać. I nie przesadzę jeśli napiszę, że swoim kolejnym pomysłem otworzył istną Puszkę Pandory…
It can be said that at the time of the previous description, Michał’s Golf was largely stock, of course, except for the pneumatic suspension and the characteristic ISPIRI CSR4 rims. The other changes belonged to the cosmetics (my favorite was then the orange rim of the grill in the place of the original red). However, as everyone knows, the appetite grows with food, so even though the car was positively distinguished, such a state quickly started to be not enough for Michał. And I will not exaggerate if I write that with his next idea he opened a real Pandora’s Box…
„Pierwszą poważną modyfikacją po naszej pierwszej sesji, była zmiana układu hamulcowego. Seryjny zestaw zastąpił Big Brake Kit z Audi Q7, z sześciotłoczkowymi zaciskami Brembo 18Z na przedniej osi, czterotłoczkowymi na tylnej, oraz dodatkowo z odrębnym zaciskiem dla hamulca ręcznego. Jak się okazało, pozornie prosta modyfikacja była jednak o wiele bardziej skomplikowana i pociągnęła za sobą lawinę kolejnych. Zadanie było dodatkowo utrudnione faktem, że oprócz polakierowania zacisków i dorobienia tylnych adapterów, wszystkie prace wykonałem samodzielnie”- mówi Michał. Dobrze pamiętam czas, kiedy puzzel po puzzlu kompletował wszystkie potrzebne do swapu elementy i jak bardzo przeciągała się cała operacja. Szybko wyszło na jaw, że sam zestaw hamulców to nie wszystko. „Po montażu układu stało się jasne, że ponowne postawienie samochodu na tak lubianych przeze mnie kołach ISPIRI jest niemożliwe, dlatego w sezonie 2016 Golf poruszał się na fabrycznych osiemnastocalowych Ronal Charleston, pod którymi mieściły się zaciski. Następnie zdecydowałem się na o cal większe obręcze OEMS 115 o szerokości 8,5 i 9,5”. Oczywiście nie obyło się bez komplikacji i problemów. Żeby dopasować je zgodnie z moimi oczekiwaniami, konieczne okazało się skrócenie przednich amortyzatorów, montaż regulowanych tylnych wahaczy, oraz tak zwanych camber plates na przedniej osi”- kontynuuje.
„The first major modification after our first session was the change of the braking system. The serial set has replaced the Big Brake Kit from the Audi Q7, with six-piston Brembo 18Z calipers on the front axle, four-piston rear ones, and additionally with a separate one for the handbrake. As it turned out, the seemingly simple modification was much more complicated and resulted in an avalanche of subsequent ones. The task was additionally hampered by the fact that in addition to varnishing the calipers and making the rear adapters, I did all the work myself”- says Michał. I remember the time when he collected every puzzel needed for the swap and how long the operation lasted. It quickly came to light that the set of brakes is not everything. „After the assembly, it became clear that putting the car back on the ISPIRI wheels I love is impossible, which is why during the 2016 season, the Golf was moving on the stock eight-inch Ronal Charleston, under which calipers can be fitted. Then I decided for an inch bigger OEMs 115 rims with a width of 8.5 and 9.5″. Of course, it was not without complications and problems. To fit them in line with my expectations, it was necessary to shorten the front shock absorbers, assemble the adjustable rear rocker arms, and the so-called camber plates on the front axle”- he continues.
Po drodze w GTI zaszły kolejne mniej lub bardziej rzucające się w oczy zmiany. Tu przyciemnione klosze lamp, tam grill bez znaczka z wersji GT i zaspawane wycięcie na logo w masce. Krótko mówiąc, kosmetyka. W takim stanie Golf przejeździł kolejne dwa sezony. W drugiej połowie ubiegłego roku głód modyfikacji ponownie dopadł Michała. „W tym miejscu zeszła druga lawina. Chciałem zmienić coś we wnętrzu. Wybór padł na kubełkowe fotele, które pociągnęły za sobą… całkowitą zmianę stylu auta!”- wspomina Blind. Wybór padł na model Bride LowMax, który oczywiście nie oparł się zmianom. Oryginalna tapicerka została zamieniona na skórzaną, zgodną z pozostałymi elementami wystroju wnętrza, tylne części oparcia zyskały kolor wnętrza, a stelaż otrzymał, a jakże inaczej, pomarańczową barwę. „W tym miejscu podziękowania należą się Sebastianowi aka CzeslawAirSuspension za demontaż, pomalowanie i złożenie stelaży foteli, oraz dorobienie adapterów z logo Twojego, Drogi Czytelniku, ulubionego VOLXZONE”. Dopełnieniem wizerunku zajęły się czteropunktowe pasy szelkowe OMP.
Along the way in the GTI there were more or less conspicuous changes. Here are darkened lamps, there is a grill without a logo from the GT version and a welded notch for the logo in the hood. In short, cosmetics. In this state Golf went through the next two seasons. In the second half of last year, the hunger for modification again caught up with Michał. „The second avalanche went down here. I wanted to change something in the interior. The choice fell on the bucket seats, which resulted in… a complete change in the style of the car!”- says Blind. The choice fell on the Bride LowMax model, which obviously did not resist the change. The original upholstery has been replaced with leather, compatible with the rest of the interior design elements, the back part of the backrest has gained the color of the interior, and the frame received, of course, the orange color. „At this point, thanks to Sebastian aka CzeslawAirSuspension for dismantling, painting and assembling the seats, and making adapters with logo of your, Dear Reader, favorite VOLXZONE”. The image was complemented by four-point harness straps from OMP.
Jak wspomniałem, nowe fotele stały się impulsem do kolejnych zmian w stylu motosportu, stąd również nowe obręcze. Złote dziewiętnastocalowe OZ Ultraleggera idealnie wpisują się w nowy klimat, a przy okazji za sprawą mniejszej od poprzedników szerokości, pozwoliły schować się w nadkolach (i uniknąć ponownego zniszczenia błotników, co było prawdziwą zmorą Michała). Skoro już o tym mowa, z uwagi właśnie na uszkodzone nadkola, w ostatnim czasie Michał zdecydował się na ponowne odświeżenie powłoki lakierniczej całego samochodu, włączając w to nakładki progowe i dokładki zderzaków. Z tylnych lamp zniknęła folia, pojawiły się za to dokładki progów, splitter przedniego zderzaka oraz tylna lotka MAXTON Design. Ostatnią zmianą na liście jest hydrauliczny hamulec ręczny, którego mechanizm został przez Blinda rozebrany i pomalowany na czarno z akcentami w jego ulubionym pomarańczowym kolorze. A propos, co prawda nie zauważysz tego na zdjęciach, ale Michał ma małą obsesję na punkcie tej barwy, co ujawnia się nie tylko w Jego aucie, ale również we wszystkich innych miejscach, w których przebywa. I gadżetach, które kupuje. I grafikach, które tworzy. A nawet w miejscu, w którym mieszka…
As I mentioned, the new seats became an impulse for further changes in the style of the motosport, hence also new wheels. The Golden 19-inch Ultraleggera OZ fit perfectly into the new climate, and by the way, smaller width than its predecessors, allowed to hide them in the wheel arches (and avoid re-destroying the fenders, which was a real nightmare of Michał). Speaking of this, due to the damaged wheel arches, recently Michał decided to refreshing the entire car’s paint coating, including threshold covers and bumper additions. The foil disappeared from the rear lamps, but there were additions to the side skirts, the front bumper splitter and the rear MAXTON Design spoiler. The last change on the list is a hydraulic hand brake, the mechanism of which was dismantled by Blind and painted black with accents in his favorite orange color. By the way, you will not notice it in the pictures, but Michał is little obsessed with this color, which is revealed not only in his car, but also in all other places in which he resides. And the gadgets he buys. And the graphics he creates. And even in the place where he lives…
Idąc za ciosem skojarzeń ze sportem motorowym, mimo słusznych fabrycznych osiągów, Michał planuje zadbać o prawdziwy Performance Golfa. W chwili publikacji materiału, pomarańczowe GTI stoi właśnie w firmie Powerchip Kościerzyna, gdzie odbywa kurację wzmacniającą. W planach są też dalsze etapy podnoszenia mocy, odświeżenie komory silnika i przekonstruowanie zabudowy Airride w bagażniku. I tak oto dzisiejsza opowieść dobiegła końca, choć to jedynie epizod. Historia pisze się dalej, zarówno w kwestii prezentowanego projektu, jak i naszej wspólnej pasji i pracy. Mam jedynie nadzieję, że Michał nie zmusi nas nigdy do zmiany wystroju strony czy magazynu na… pomarańczowy.
Following the blow to the association with motorsport, despite the fair factory performance, Michał plans to take care of the true Golf Performance. At the time of publication, the orange GTI stands in the company of Powerchip Kościerzyna, where it has a strengthening treatment. The plans also include further stages of lifting the power, refreshing the engine compartment and redesigning the Airride in the trunk. And that’s how today’s story came to an end, although it’s just an episode. The history is written further, both in terms of the presented project and our common passion and work. I only hope that Michał will never force us to change the decor of the site or the magazine on… orange.
Jaram się! 😉