W ciągu dziewięciu lat tworzenia VOLXZONE zdarzyło mi się zaledwie kilka historii właścicieli opisywanych aut, które nie zaczynały by się od słów: „Początkowo nie chciałem nic zmieniać”. Jeśli to ma być magiczne zaklęcie, to nigdy jeszcze nie zadziałało…
Jak bardzo dziwnie by to nie brzmiało, prawdą jest, że Volkswagen Passat budzi emocje. Nie, nie chodzi mi o to, że jest tak piękny, że jego widok wywołuje u fanów motoryzacji szybsze bicie serca, albo że jego porażające osiągi powodują gęsią skórkę podczas każdej przejażdżki. Pod tym względem Passat jest… no cóż, on po prostu jest. To chyba najbardziej konserwatywne, stonowane i pozbawione szczególnych cech auto, jakie można sobie wyobrazić. A mimo to, każdy z nas na widok Passata coś czuje. Zdecydowana większość (przynajmniej w Internecie) z politowaniem patrzy na niemieckiego sedana, szczególnie jeśli mowa o uwielbianej przez hejterów, chętnie wyśmiewanej generacji B5. Ale są też tacy, dla których Passat to żywe wspomnienie minionych czasów, kiedy większość Polaków mogła tylko o nim pomarzyć. Dla dzisiejszych fanów marki jest z kolei ciekawą odskocznią od wszechobecnego Golfa, zwłaszcza gdy mowa o pierwszych generacjach, których zdobycie stanowi coraz większy problem. Można więc powiedzieć, że historia zatoczyła koło, ponieważ pierwsza czy druga generacja Passata znów stała się obiektem marzeń.
„Wszystko zaczęło się od mojego brata. Entuzjazmem do modyfikacji zaraził mnie, gdy miał Audi A4 z obniżonym zawieszeniem i dużymi felgami”- rozpoczyna właściciel widocznego na zdjęciach auta, Niemiec Tobias Latocha, reprezentant dobrze znanej z polskich imprez ekipy KeeP RusTy. Może to kwestia przypadku, a może wyższej siły, ale faktem jest, że pierwszym własnym autem Tobiasa był właśnie Passat, a dokładnie odmiana 35i, bardziej rozpoznawalna pod kryptonimem B3. Auto w topowej wersji Highline, kolorze Darkburgundy i z kremową skórzaną tapicerką trzeba uznać za naprawdę niezły środek lokomocji dla początkujących. Na wspomnienie o tym aucie, zawsze uśmiechnięta twarz Tobiasa nieco się zmienia: „Do dzisiaj jestem na siebie zły, że sprzedałem ten samochód!”.
Sytuacja wygląda jeszcze groźniej, gdy przechodzimy do tematu auta, które stoi przed nami, a więc Passata 32b (B2), nie wiedzieć czemu potocznie zwanego w Polsce ‘Szczupakiem’. „Obecny projekt znalazłem w 2014 roku w centralnych Niemczech. Powód, dla którego się na niego zdecydowałem, był prosty- samochód był stosunkowo tani. Początkowo planowałem jeździć nim w takim stanie, w jakim go kupiłem. Niestety szybko okazało się, że lakier i karoseria wyglądają dobrze tylko na pierwszy rzut oka”- tłumaczy. Znalezione ognisko korozji wywołało lawinę kłopotów. Chęć punktowej naprawy doprowadziła do odkrycia kolejnych przykrych niespodzianek: „Ostatecznie drobna naprawa skończyła się kompletną renowacją i lakierowaniem nadwozia”- wspomina Tobias.
Wybór fabrycznego zielonego koloru okazał się strzałem w dziesiątkę- ciemny odcień idealnie wpisuje się w klasyczny klimat kanciastej bryły. Mimo, że karoseria pozostała w stu procentach seryjna, dzięki przemyślanym dodatkom całość wygląda dużo ciekawiej, niż w wydaniu seryjnym, ale o tym za chwilę. Zanim dojdziemy do sedna, dokończmy temat odbudowy. „Patrząc na błyszczący lakier doszedłem do wniosku, że skoro z zewnątrz auto wygląda jak nowe, muszę w takim samym stopniu zająć się podwoziem”- kontynuuje Tobias. W związku z tym na celownik trafiły wszystkie elementy zawieszenia, układu hamulcowego etc., które zostały wymienione na nowe bądź wypiaskowane i polakierowane. „Obecnie nie ma w aucie ani jednej śrubki czy nakrętki, których bym nie dotknął”- mówi.
Tak zwany efekt śnieżnej kuli nabierał rozpędu, bo gdy tylko Tobias ukończył prace nad mechaniczną stroną auta (przypomnę, że zakładał przez dłuższy czas poruszać się autem w stanie, w jakim je kupił), jego uwagę zaczęło przykuwać wnętrze Passata: „Nie, wnętrze zdecydowanie nie mogło pozostać nieruszone”. W celu skompletowania ideału, Tobias rozpoczął poszukiwania brakujących elementów w perfekcyjnym stanie, a z czasem kupił drugi egzemplarz B2. Tu pojawiły się pierwsze zmiany w postaci nowej skórzanej tapicerki w kolorze beżowym, połączonej z utrzymaną w klasycznym stylu materiałową kratą. I choć we wnętrzu brak innych modyfikacji, całość sprawia wrażenie, jakby było ich znacznie więcej.
Tobias nie byłby sobą, gdyby na tym etapie zakończył projekt, dlatego gdy tylko przestrzeń pasażerska osiągnęła pożądany przez niego wygląd, znalazł kolejny pretekst, by jeszcze trochę popracować nad projektem. „Pomyślałem, że Passat na pneumatycznym zawieszeniu byłby czymś naprawdę ciekawym. Zacząłem więc od szukania informacji w Internecie. Natknąłem się na dosłownie garstkę podobnych projektów i szybko wyszło na jaw dlaczego: zwyczajnie żadna firma nie oferowała do Passata nic poza obniżającymi sprężynami”- tłumaczy.
Na szczęście scena VW jest najbardziej przyjaznym miejscem, jakie można sobie wyobrazić, jako że zawsze w pobliżu znajdzie się ktoś, kto z przyjemnością pomoże w rozwiązaniu problemu. W tym wypadku pomocną dłoń wyciągnął Thomas Vogt z firmy Vogtslamn, który zgodził się stworzyć zestaw specjalnie na potrzeby Tobiasa. Zamówione przez niego gwintowane amortyzatory Lowtec szybko dotarły na miejsce, więc Thomas od razu zajął się dorobieniem niezbędnych okuć i adapterów, pozwalających na montaż poduszek w miejscu oryginalnych sprężyn.
Cała operacja wygląda na dość prostą tylko pozornie. W rzeczywistości z racji braku jakiegokolwiek wzorca, do wszystkich rozwiązań trzeba było dojść metodą prób i błędów. Po chwilowej radości po montażu systemu, Tobias doszedł do wniosku, że z przodu auto nie jest tak niskie, jak by sobie tego życzył. Po raz kolejny z pomocą przyszedł jego przyjaciel, tym razem Laurens Peukert (właściciel pomarańczowego Caddy Mk1, które można zobaczyć na wielu imprezach w Polsce), który skrócił amortyzatory o 50 milimetrów. „Teraz jest już wystarczająco nisko i dzięki Bogu wszystko działa jak należy!”- z entuzjazmem wieńczy Tobias. Jeśli dodać do tego subtelną, ale efektowną zabudowę w bagażniku, jest to iście wymarzony zestaw!
Ostatnią rzeczą, jakiej brakowało do pełni szczęścia, były rzecz jasna odpowiednie felgi. Początkowo wybór padł na OZ Futura, z którymi samochód jest chyba najbardziej kojarzony. W minionym sezonie przyszedł czas na odświeżenie wizerunku, z czym doskonale poradziły sobie obręcze BBS e51, a w zasadzie ich repliki. Ale ekipa KeeP RusTy przyzwyczaiła nas już do tego, że metka nie ma dla niej żadnego znaczenia. Liczy się przecież mile spędzony czas i dobra zabawa!
Zapewne właśnie dlatego Tobias i jego przyjaciele tak bardzo upodobali sobie polską scenę. „Moim zdaniem polska scena jest najlepsza. Tu wciąż liczy się to, jak auto wygląda i że zostało stworzone przez właściciela, a nie to, za ile zostało zbudowane i przez jaką firmę”- tłumaczy. Trudno się z nim nie zgodzić!
Prezentowany Passat to jeden z moich ulubionych projektów sezonu 2017. Odbudowany z dużą dbałością o szczegóły, w towarzystwie przyjaciół i z pasją, a do tego sam w sobie ciekawy jako unikatowa baza. Wmawiam sobie, że wcale nie pod wpływem B2 Tobiasa sam niedawno kupiłem Passata B1. Z nadzieją, że będę mógł go używać bez pełnej renowacji, tak jak go kupiłem… Czyżbym był aż tak naiwny?