Każdy zlot wieńczący sezon, to często ostatnia okazja do spotkania znajomych z innego krańca kraju. Zazwyczaj to smutna chwila, no chyba, że tą imprezą jest Style’d!
TEKST: Patryk Bieliński / ZDJĘCIA: Łukasz Elszkowski
Poznaniacy to niezwykle gościnni i otwarci ludzie. Ich charakter pozytywnie rzutuje na wszystko co robią, w tym oczywiście na obraz imprez, które organizują. Jeśli dodamy do tego długi staż na scenie i doskonale dobrane miejsce, efekt musi być więcej niż dobry. Szczególnie, że tegoroczna edycja Style’d to już jego trzecie wcielenie. Doświadczenie ekipy StylePoznań zaowocowało kilkoma nowymi pomysłami, co w rezultacie jeszcze bardziej podkręciło klimat.
Mimo zapowiadanego deszczu, pogoda okazała się łaskawa, choć silny wiatr na otwartej przestrzeni lotniska był mało przyjemny. Gorzej jednak, że prognozy skutecznie odstraszyły wielu zadeklarowanych uczestników. Spośród ponad 200 przyjętych aut nie stawiło się około 70. Na szczęście organizatorzy dali zainteresowanym możliwość przejścia selekcji na bramie wjazdowej, z czego skorzystało gros zlotowiczów. Dzięki nim plac nie świecił pustkami. Poziom projektów należy uznać za dość wysoki, choć znalazło się kilka niezbyt zachęcających egzemplarzy. Jednak na takim zlocie jak ten, nie to jest najważniejsze.
Najistotniejsza jest atmosfera, a tę tworzą ludzie, podejście organizatorów, oraz na pozór mało istotne detale. W tym przypadku wszystkie te czynniki złożyły się na doskonały całokształt. Nowość stanowiły prezentacje aut, prowadzone gościnnie przez Norusa z OldschoolSuicide. Połączenie rzeczowości z dobrym humorem sprawdziło się idealnie. Tym bardziej, że Norus nie boi się nieznanych sobie tematów, więc omawiane auta były bardzo różnorodne, zarówno w kwestii marek, jak i stylów. Słowem, dla każdego coś miłego.
Rzeczone wywiady odbywały się na po raz pierwszy obecnej na Style’d scenie. Ciekawie zaaranżowana, z rozsianymi tu i ówdzie felgami, nagrodami (jestem wielkim fanem statuetek Style’d) i didżejką, wniosła na imprezę dużo świeżości. Chociaż Style’d nigdy nie było nastawione na atrakcje (zapewne głównie ze względu na jednodniowy charakter), na tym zlocie prawo do nudy nie istnieje. Czas tu spędzony szczelnie wypełniony jest rozmowami z przyjaciółmi, obowiązkowo przy kiełbasce z grilla i kuflu piwa- to jest to! W tym roku największą ciekawostkę stanowiły nie auta, a… samoloty! Pokazowe przeloty między innymi F16, zapierały dech w piersiach. Kto wie, może ten punkt programu na stałe wejdzie w program zlotu?
Z dziennikarskiego obowiązku słów kilka należy się też autom. Jak wspomniałem, przekrój marek i stylów był bardzo szeroki. Od klasycznych Golfów Mk1 po delikatnie podrasowane Mk7, od BMW 5 E28 po serię F10. Nam najbardziej zapadł w pamięć genialny Mercedes W123 Coupe, niezwykle dopracowany Fiat Cinquecento i nagrodzony przez nas Golf Mk6 GTD Kuby Bokuniewicza. Osobiście zaś na nowo zakochałem się w perfekcyjnym Mk2 Krzyśka Pigły.
Organizatorzy zdradzili, że poważnie zastanawiają się nad rozciągnięciem imprezy do dwóch dni. Biorąc pod uwagę, że dla wielu z nas to rzeczywiście ostatnie spotkanie w roku, takie posunięcie może się sprawdzić. My, niezależnie od wszystkiego, również sezon 2016 zakończymy na lotnisku w Gądkach!