W jaki sposób najlepiej spędzić dzień wolny? Obejrzeć telewizję? Wyjść na spacer? Na wycieczkę rowerową? Tak, tak, to wszystko bardzo ciekawe, ale czy nie lepiej pojechać na kolejny zlot?
Przez lata przyzwyczaiłem się, że większość wakacyjnych weekendów spędzam na mniejszych lub większych zlotach. W ten sam sposób zawsze organizowałem też inne rodzaje wolnego czasu. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio wyjechałem na urlop w celu innym, niż wizyta na imprezie samochodowej (co ma swoje słabe i mocne strony). Najwyraźniej nie potrafię odpoczywać inaczej, bo podobnie było, kiedy w połowie czerwca pojawiła się przede mną perspektywa weekendu wolnego od pracy. Oczywiście siedzenie w domu w towarzystwie telewizora nie wchodziło w grę…
Na VAG Weekend wybierałem się od dłuższego czasu. Zawsze jednak na przeszkodzie stawał dobór daty. Niektórzy wiedzą, że jako redakcja VOLXZONE, mocno angażowaliśmy się organizacyjnie w kielecki DubIt!, który, tak się złożyło, od kilku lat wypadał w tym samym terminie. O VAG Weekendzie słyszałem wówczas tyle dobrego, że czekałem na sposobność, by w końcu móc sprawdzić ten zlot na własnej skórze. I w końcu się udało, bo tym razem termin okazał się bardziej przyjazny.
Los jednak nie do końca się do mnie uśmiechnął, ponieważ trafiłem na najdziwniejszą z dotychczasowych edycji. Problemów było kilka. Po pierwsze: kapryśna deszczowa pogoda skutecznie przełożyła się na niewielką frekwencję. Po drugie: tym razem impreza odbywała się w tym samym terminie, co trzy inne spotkania w północnej części kraju (co dodatkowo wpłynęło na niską frekwencję). Po trzecie: z powodu osobistych problemów organizatorów, nie udało się dopieścić organizacji tak, jak miało to miejsce w latach ubiegłych.
Potencjał ośrodka Debrzyno jest bardzo duży. Piękna okolica, nocleg na miejscu, no i malowniczy teren samego zlotu- super! Chyba przede wszystkim dlatego (mimo zapowiedzi, że ubiegłoroczna edycja VAG Weekendu będzie ostatnią), organizatorzy podjęli decyzję o kontynuacji imprezy w tym roku. Mimo to, całe przedsięwzięcie z racji wymienionych wyżej powodów, do ostatniej chwili stało pod znakiem zapytania. Piąta odsłona doszła ostatecznie do skutku dzięki pomocy ekipy Stanced.pl, która zajęła się między innymi prowadzeniem wywiadów na scenie oraz konkursem strzelania z wydechu (którego uczestnicy chyba nie do końca pojęli sens tej zabawy).
Mimo, że samochodów było stosunkowo niewiele, większość z nich reprezentowała wysoki poziom. Opisywane już na blogu VOLXZONE Audi TT Adama Kuptza, czy zaprezentowane w niedalekiej przyszłości Mk3 Szymona Gocławskiego i Mk3.5 Krzysztofa Grossa, to najlepsze tego przykłady.
Kiedy ostatnio pisałem relację z OldSchoolSuicide Party wspomniałem, że moim zdaniem polska scena przeżywa kryzys, spowodowany w dużej mierze zbytnią ilością imprez, odbywających się w tym samym czasie. VAG Weekend jest doskonałym przykładem ‘ofiary’ takiego stanu rzeczy. A szkoda, bo miejsce i doświadczenie organizatorów tworzą dla tej pozycji duży potencjał. Mam nadzieję, że uda się go wykorzystać w stu procentach w przyszłym roku, choć i tak twórcom należą się brawa za to, że mimo wielu osobistych utarczek z życiem, dopięli swego i zorganizowali kolejną edycję imprezy, na której wszyscy uczestnicy mieli okazję do uśmiechu.