VAG Weekend

vag-week

Czasy, kiedy w ciągu całego sezonu odbywały się trzy-cztery rozsiane po całym kraju imprezy tuningowe, minęły bezpowrotnie.

TEKST: Patryk Bieliński / ZDJĘCIA: volXplayers

Obecnie terminy zlotów nakładają się do tego stopnia, że każdy weekend obfituje w co najmniej kilka pozycji. Takie natężenie w krajowym kalendarzu powoduje, że trzeba być dobrze zorientowanym i starannie wybierać imprezy, które mamy zamiar odwiedzić. Organizowany od trzech lat VAG Weekend niestety zawsze pokrywa się z eventem spod szyldu Raceism, co nie pozwoliło nam osobiście zagościć w malowniczo położonym ośrodku Debrzyno, ulokowanym nieopodal Kościerzyny (powodem jest fakt, że na zlocie RCSM pojawia się sporo interesujących projektów z zagranicy, a to jedyna okazja do wykonania im sesji zdjęciowych). Niemniej pochwałom VAG Weekendu nie ma końca, dlatego w tym roku postanowiliśmy jakoś zaradzić problemowi. Wersja z pojawieniem się na obu imprezach odpadła ze względu na odległość- ponad 600 kilometrów to, szczególnie w polskich warunkach, niemało. Ostatecznie udało się nam oddelegować do Kościerzyny, a raczej koło niej, Michała Bielawskiego i Maćka Wróblewskiego, naszych przyjaciół z załogi volXplayers.pl, którzy pomogli zrelacjonować wydarzenie. Oto jakie wrażenie wywarła na nich tegoroczna edycja VAG Weekendu.

Największą zaletą tego zlotu jest doskonale dobrane miejsce. „Serce Kaszub, malowniczy ośrodek, bardzo dobra organizacja, która z roku na rok jest na coraz wyższym poziomie, stanowią idealną bazę”- mówi Michał. Podczas gdy wielu organizatorów niemal ściga się w drodze do znalezienia najbardziej nietypowej miejscówki, twórcy VAG Weekendu postawili na klasykę: las, jezioro i piękne tereny wokół. To był strzał w dziesiątkę! Co wyjątkowo ważne, najmniejszych problemów nie nastręcza dojazd, z którym radzą sobie nawet auta na radykalnej glebie. Nie bez znaczenia jest także dobra, znajdująca się na miejscu baza noclegowa, co wcale nie jest sprawą oczywistą.

Odpowiadająca za organizację ekipa przyłożyła się do pracy. Atrakcje, konkursy i prezentacje aut nie były najważniejsze. Dla tych ludzi liczy się przede wszystkim indywidualne podejście do zlotowiczów, przez co każdy mógł poczuć się jak członek szanującej się, silnie związanej rodziny. Dzięki temu z roku na rok widać rosnące zainteresowanie imprezą, której poziom bezustannie rośnie. Tendencja wzrostowa dotyczy zarówno samej organizacji, jak i wystawianych projektów. Istotny jest również fakt, że coraz częściej spotkać tu można auta rzadko opuszczające przytulne garaże, co stanowi dodatkowy atut.

Na tegorocznej edycji szczególnie wyróżniały się: zielona Bora Mateusza Jakubowskiego w nowym wcieleniu, również zielony Golf Mk1 Marcina Szrota (będący bez dwóch zdań jednym z najpiękniejszych egzemplarzy w Polsce), fantastyczny szary Golf Mk4 R32 Patryka Panikowskiego, żółty Golf Mk2 R32 DSG Piotra Smentocha, pomarańczowy Golf Mk1 1.8T Andrzeja Damaszke, czy nagrodzony przez nas (decyzję podjęliśmy z Michałem korespondencyjnie) Seat Leon Rafała Sommerfelda. Niecodzienna baza, ciekawy swap i dobrze skomponowane detale urzekły nas z miejsca. Jak wspomniałem, nie zabrakło również mniej medialnych projektów. Rzadko modyfikowany VW T3, Golf Mk2 na obręczach z terenowego Mitsubishi, oraz śliczny brązowy Golf Mk2 na felgach porsche Gullideckel stanowią tego najlepsze przykłady. Jednym słowem, każdy znalazł tutaj coś, na czym mógł zawiesić oko- od klasyki po nową falę.

Jak relacjonuje Michał, istotną kwestią były luźno prowadzone prezentacje aut, które mimo dobrze znanej formuły przyciągały zainteresowanie słuchaczy. To bardzo ważne biorąc pod uwagę fakt, że stanowią one podstawowy punkt niemal wszystkich zlotów. Innym wyróżnikiem VAG Weekendu, wpisującym się na stałe w program imprezy, jest DynoDay. Dzięki współpracy z firmą Powerchip Kościerzyna, każdy uczestnik może wjechać na hamownię w promocyjnej cenie. Chętnych nie brakuje, dlatego liczymy, że ta niecodzienna atrakcja zostanie z VAG Weekendem na stałe.

Niestety na kolejną edycję VAG Weekendu przyjdzie nam poczekać niemal rok, ale podczas jednej z naszych rozmów organizatorzy obiecali mi, że tym razem dobiorą termin tak, bym i ja mógł pojawić się na ich imprezie (trzymam ich za słowo!). Ale nawet jeśli im się to nie uda, na czwartej edycji zawitam z całą pewnością. Zatem do zobaczenia!

PEŁNA GALERIA