DubIt! to jedna z najbardziej oryginalnych i najbardziej charakterystycznych imprez w Polsce. Jej największym wyróżnikiem jest niepowtarzalna atmosfera, dotąd nieznana w naszym pięknym kraju.
TEKST: Patryk Bieliński / ZDJĘCIA: Łukasz Elszkowski
Pierwszą edycję DubIt! zorganizowano w 2012 roku. Zadanie nie należało do łatwych: próba połączenia klimatycznego spotkania miłośników tuningu i otwartych dla osób z zewnątrz targów okazała się zadaniem karkołomnym. Szczególnie, że za organizację odpowiadają, można by rzec, dwa zupełnie różne oddziały: to znaczy odpowiadająca wyłącznie za ten zlot grupka pasjonatów i zarząd Targów Kielce. Osiągnięcie kompromisu pomiędzy przedstawicielami tak różnych poglądów (i co ważniejsze, oczekiwań) dało jednak pożądany efekt. Mimo oczywistych chorób wieku dziecięcego, DubIt! Osiągnął sukces i na stałe wpisał się do krajowego kalendarza najbardziej wyczekiwanych imprez w sezonie.
Trzy lata później kieleckie show nadal ma swoich wiernych fanów, obecnych na każdej edycji, a także wciąż napływające nowe twarze, również będące dowodem na zainteresowanie środowiska spotkaniem pod dachem nowocześnie zaprojektowanej hali. Po raz pierwszy pojawili się tu nawet goście z Białorusi. Chociaż pomysłodawcy wywodzą się ze środowiska zakorzenionego w tematyce VAG, DubIt! otwarty jest na miłośników wszystkich marek. Znajdziemy tu zatem nie tylko takie oczywistości jak VW, BMW, Mercedes czy Audi, ale także mniej popularne Fiaty, stosunkowo rzadkie modele Toyoty, Hondy, bądź Alfa Romeo. Również przekrój stylów jest bardzo szeroki. Cult, German, JDM, VIP- do wyboru, do koloru. Dodatkową boczną halę tradycyjnie uzupełnili wystawcy prezentujący najnowsze modele aut seryjnych, liczne grono pięknych klasyków, czy rokrocznie obecni modelarze z zapleczem niesamowitych projektów.
Oprócz na stałe wpisanych w kanon prezentacji aut i wywiadów (niestety, chroniczne problemy z nagłośnieniem tylko nielicznym pozwoliły na wsłuchanie się w opowiadane historie), odwiedzający mogą zawiesić oko na pokazach driftu, sprawdzić jak jazda bokiem wychodzi amatorom modeli RC, czy przyjrzeć się popularnej obecnie tematyce detailingu. W tym roku, dzięki przyjaciołom z TuningKingz, dodatkowo udało się zorganizować konkurencję limbo (przejazd pod tyczką), która przyciągnęła prawdziwe tłumy obserwatorów. Duża liczba wystawców pozwala zapoznać się z osobami z branży, oraz oczywiście usługami, jakie oferują. W połączeniu ze starannie wyselekcjonowanymi projektami, impreza przywodzi na myśl miniaturowy świat, w którym wszystko podporządkowane jest modyfikacjom. Tym bardziej, że na miejscu znajdują się również wszelkie potrzebne wygody, jak kompleks gastronomiczny, a nawet automaty z napojami i przekąskami. Czy to nie wspaniałe?
DubIt! to również jedna z bardzo nielicznych imprez „w naszych klimatach”, którą na szeroką skalę interesują się media niebranżowe. To duży plus. Dzięki takim inicjatywom wszyscy mamy szansę podjąć walkę ze stereotypami dotyczącymi naszej pasji i pokazać, że tuning dotyczy przede wszystkim ludzi na poziomie, zaś przypięta do nas łatka „obciachowców” nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
W czasie, gdy zwiedzający opuszczają kompleks (są obecni w godzinach 10:00-17:00), DubIt! staje się pełnoprawnym zlotem dla pasjonatów, w dodatku o niepodrabialnej aurze, której nie jest w stanie zepsuć nawet kapryśna pogoda (choć tym razem przez cały weekend było bardzo słonecznie). Wtedy nadchodzi moment integracji, a fotografowie i filmowcy mają pełne pole do popisu. Nie zapominajmy także o wieczornym afterparty. Gdyby ktoś jednak nie chciał z niego skorzystać, Kielce oferują kilka pięknych miejsc i jeszcze więcej nocnych atrakcji.
Czwartą edycję Tuning Festiwalu odwiedziło jeszcze więcej osób, niż w latach ubiegłych, przy czym zaskakująco mało było incydentów związanych z cieszącym się złą sławą pozowaniem do zdjęć, obejmującym przybieranie poz na masce lub innych częściach auta. Do tej pory ta praktyka była chyba największą zmorą DubIt!. Skoro ten problem udało się niemal wyeliminować, śmiało można mówić o dużym postępie.
Tegoroczne wydanie DubIt! było zdecydowanie najlepszym z dotychczasowych, choć organizatorzy już mają poważne plany na to, by przyszłoroczna edycja była jeszcze lepsza. Pamiętajmy, jak trudno jest połączyć stosunkowo nieduży zlot z ogromną liczbą osób z zewnątrz, jak trudno zadbać o każdego uczestnika w takim natłoku spraw, i jak trudno doskonalić coś, na co tylko częściowo ma się wpływ. I chociaż DubIt! nadal ma pewne problemy wynikające ze swego charakteru, nie można mu odmówić magnetyzmu, rokrocznie przyciągającego nas do Kielc. Już czuć w powietrzu nęcące wołanie kolejnego DubIt!.