W tuningu chodzi przede wszystkim o wyróżnienie się z tłumu. Dziwne zatem wydaje się, że większość modyfikowanych aut ma raczej zachowawczą kolorystykę. Prezentowane dzisiaj TT stanowi na szczęście wyjątek!
Kocham żółte samochody. Nie pytaj dlaczego, bo sam nie do końca potrafię to wyjaśnić. Po prostu auta w kolorze banana zwracają moją uwagę i powodują szybsze bicie serca. Oczywiście nie każdy żółty wóz stanowi w moich oczach dzieło sztuki, wszystko zależy bowiem od całej kompozycji i dbałości o detale. W teorii nie brakuje kolorów o wiele fajniejszych i bardziej ponadczasowych. Skoro jesteśmy przy Audi TT, wystarczy wspomnieć choćby absolutnie uwielbiany przeze mnie (i nie tylko) Aviator Grey, inspirujący po dziś dzień. A jednak jaskrawy, głęboki odcień żółci ma w sobie coś, co może konkurować nawet z szarością TT. Podobnie podchodzi do tego Adam Kuptz, właściciel prezentowanego egzemplarza. „Nad kolorem myślałem bardzo długo. Żółty był na końcu listy, ale w Photoshopie nanosiłem różne barwy i tylko ta robiła dla mnie ‘WOW’. I tak zostało”-rozpoczyna historię Adam.
Motoryzacyjna przygoda Adama swój początek zawdzięcza Golfowi czwartej generacji. „Zaczęło się od ‘kupię jakieś fajne felgi’”- mówi. Oczywiście na tym się nie skończyło (mam wrażenie, że piszę podobne zdanie w każdym artykule). Przecież należało do nich dołączyć odpowiednio naciągnięte opony. A do nich z kolei obniżone zawieszenie, i tak dalej, i tak dalej. Po montażu zestawu Airride, Adam zakochał się w tym rozwiązaniu i pewnym stało się, że każdy kolejny projekt również będzie ‘na powietrzu’. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że jego drugi samochód, Audi A4 B7 (na cukierkowo czerwonych obręczach Vossen CVT), również otrzymał pneumatykę. Chociaż od początku swojej tuningowej kariery Adam marzył o Golfie Mk4 w topowej wersji R32, po przesiadce do Audi stwierdził, że zostanie wierny marce z Ingolstadt. „TT też zawsze mi się podobało, a że jest oryginalnie wersja z silnikiem 3.2 V6, postanowiłem że to będzie mój następny projekt. Małe Audi z tym silnikiem jest na naszej scenie unikatem i trzeba to było zmienić”- kontynuuje.
Może trudno w to uwierzyć, ale widoczne na zdjęciach małe Coupe jest w rękach Adama dopiero od nieco ponad roku. Całkowicie fabryczna, zadbana baza nie wymagała wprawdzie wielkich modyfikacji, bo wyróżniała się sama w sobie, ale wszyscy wiemy jak to jest- nawet najlepsze seryjne auto kusi do zmian każdego, kto kiedykolwiek miał do czynienia z tą zabawą. Nie inaczej było tym razem. Wymontowane z poprzednika wspomniane zawieszenie Air Lift wymagało jedynie nowych okuć, i już jeden istotny element układanki znalazł się na swoim miejscu. Podobnie było w przypadku przejętych z Audi S5 foteli, które ostatecznie nie doczekały się montażu w A4. W tym wypadku montaż nie polegał jednak na szybkim plug and play. Jako że każde z siedzeń jest szersze od oryginalnego o aż 9 centymetrów, ich poprawne umieszczenie wymagało sporo pracy, cierpliwości i pomysłowości. Tym bardziej, że Adam nie poszedł na łatwiznę i zadbał, by nowe fotele były w pełni funkcjonalne, od działania poduszek powietrznych, aż po ogrzewanie i elektryczną regulację. Pełen profesjonalizm!
Z racji, iż poprzedni projekt był rozwojowy i czekało go kompleksowe tapicerowanie, Adam postanowił pójść za ciosem i wykorzystać umówiony termin na obszycie wnętrza w TT. W ten sposób przestrzeń pasażerska zmieniła się nie do poznania za sprawą mieszanki brązowej skóry i Alcantary. Szlachetne materiały pokrywają nie tylko fotele i kanapę, ale także boczki drzwi, dolną partię deski rozdzielczej, a także podsufitkę i wszystkie słupki. Do nowego wyglądu idealnie pasuje kierownica ze świeższego TTS. Wnętrze nabrało nowego wyrazu i, cóż, trudno się w nim nie zakochać.
Ostatnie modyfikacje w minionym sezonie obejmowały przelotowy układ wydechowy i obręcze Japan Racing. I chociaż samochód wyglądał w tym zestawieniu więcej niż dobrze, Adam nie był w stanie spocząć na laurach. „Byłem pewien, że na sezon 2017 wpadnie jakieś customowe koło i będzie zmiana koloru”- tłumaczy. Jak widać, słowo stało się faktem. O nowej barwie nadwozia była już mowa, dlatego skupmy się na felgach. Jak mówi Adam: „Zawsze chciałem mieć niepowtarzalne felgi i marzenie się spełniło. Rotory są kute i anodowane w ciemny brąz, a wzór powstał na podstawie mojego autorskiego pomysłu, więc jest to jedyny komplet na świecie”.
Budowy podjęła się stosunkowo młoda włoska firma Felgen Factory, udowadniając tym samym, że nie ma się czego wstydzić nawet w porównaniu z droższą i bardziej doświadczoną konkurencją. Powodów do dumy nie mają z kolei polskie firmy kurierskie, którym udało się mniej lub bardziej uszkodzić wszystkie cztery obręcze. „Każda felga celowo została spakowana na osobną paletę i dokładnie zabezpieczona. Niestety, do Polski przesyłka trafiła w jednej paczce, a wszystkie cztery obręcze zostały poważnie uszkodzone”- tłumaczy Adam, przy czym mimo wszystko wygląda na dość spokojnego człowieka. Może jego nerwy koi Chiquita?
Na deser, tuż przed naszą sesją zdjęciową, pod przednim zderzakiem zamontowany został customowy splitter, będący zapowiedzią kilku innych nadchodzących zmian. „Na pewno wkrótce dołączą do niego boczne dokładki. Chciałbym też zająć się komorą silnika, a potem… czas pokaże”.
’Zawsze staram się wymyślać i wprowadzać coś nowego do projektu, nie naśladować innych. Chcę, żeby mój samochód był niespotykany i inny od wszystkich’- wieńczy Adam. Patrząc na efekt końcowy (końcowy na tę chwilę), nie sposób odmówić mu racji. I widać to głównie za sprawą koloru- w końcu nieczęsto widać na drogach żółte samochody, prawda? A szkoda.