W drodze pomiędzy kolejnymi zlotami warto czasem się zatrzymać i zmienić perspektywę. Nie, nie chodzi mi o relaks i odpoczynek, a o sprawdzenie, co ciekawego oferują… targi tuningowe.
Przyznam szczerze, że nigdy nie byłem fanem targów motoryzacyjnych, a tym bardziej tuningowych. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Dla mnie impreza dla miłośników modyfikacji przede wszystkim opiera się na projektach prywatnych , a nie zbudowanych przez inżynierów przy pomocy ogromnych budżetów. Po drugie zaś przyjazną mi atmosferę tworzą raczej zloty zorganizowane na świeżym powietrzu. Wiesz, słońce, grill i równo przystrzyżona trawa, te sprawy. Co więc sprawiło, że w tym roku zmieniłem zdanie?
Coroczne targi w niemieckim Essen obserwowałem oczywiście od kilku lat. Europejski odpowiednik amerykańskiej SEMA Show imponuje rozmachem i wielkością. W ogromnych halach o łącznej powierzchni rzędu stu tysięcy metrów kwadratowych właściwie każdy może znaleźć coś dla siebie, bo Essen Motorshow to nie tylko samochody nowe i koncepcyjne, motocykle i auta użytkowe, ale przede wszystkim modyfikowane, z podziałem na auta firmowe i prywatne. Przy ponad 50 000 wystawców i niemal pół miliona odwiedzających liczby imponują, ale wystawione samochody zachwycają jeszcze bardziej.
W moim guście oczywiście były przede wszystkim projekty prywatne, a w tym zakresie zdecydowanie było w czym wybierać. Na powierzchni wystawowej znalazło się mnóstwo genialnych samochodów, od prawie seryjnych klasyków, po niemalże nierozpoznawalne w kwestii marki wcielenia. Ten nieco zapomniany już trend budowania aut w stylu No-Name w Niemczech wciąż ma się nie najgorzej, mimo że stanowi zaledwie odsetek całości. Dla nas to dobra informacja, bo więcej jest samochodów, które trafiają w nasz gust. Tym razem jest ich na tyle dużo, że pozwolę by opowiedziały o nich zdjęcia, ja zaś wspomnę o fakcie, że w tym roku pojawiło się także kilka polskich akcentów.
W tym roku naliczyłem aż trzy polskie samochody (zależy jeszcze co dla kogo oznacza „aż”, ale w tym wypadku to chyba całkiem trafione). Chyba największym powodzeniem cieszyła się gwiazda ostatnich dwóch sezonów i naszego artykułu na blogu, laureat konkursu Auto Roku 2016 i bohater drukowanego wydania VOLXZONE: Golf Mk2 R32 Piotra Smentocha, reprezentującego firmę MTS-Technik. Uznanie wzbudziło również będące wizytówką PG Performance Audi A6 C7. Ostatni samochód z literkami PL na tablicy rejestracyjnej to własność Łukasza Janeckiego, autora zdjęć. Subaru Impreza będące reprezentantem jego firmy Mapet-Tuning także przypadło zwiedzającym do gustu.
W tym roku targi w Essen obchodziły jubileusz 50-lecia istnienia, więc od początku można było spodziewać się jeszcze lepszej organizacji, jeszcze ciekawszych atrakcji i jeszcze staranniej wyselekcjonowanych wystawców. Wszystkie te oczekiwania zostały spełnione i to z nawiązką, ale to nic dziwnego biorąc pod uwagę staż imprezy.
Czy moje podejście do targów tuningowych zmieniło się? Tak. Do tego stopnia, że w przyszłym roku planuję osobiście odwiedzić Essen Motorshow. Czasem warto się przełamać i zdobyć nowe doświadczenia, prawda?