Tuning to choroba nieuleczalna- wiadomo to nie od dziś. Nasz dzisiejszy bohater, Christian Burges, wie o tym jak nikt inny. Jego szczere próby wyleczenia się spełzły na niczym, czego niezbity dowód stanowi widoczne na zdjęciach auto…

Audi TT RS / Christian Burges (DE)

Jeżeli kiedykolwiek próbowałeś zerwać z nałogiem modyfikowania zdajesz sobie sprawę, że to praktycznie niemożliwe. Jeśli jesteś w tej grze na poważnie, odwrót nie wchodzi w rachubę. Chris również przechodził przez etap prób skończenia z tą zabawą. Oczywiście, jak widać, bezskutecznie. Jego poprzednie projekty, Volkswagen Corrado VR6 i Golf Mk5 R, pozornie dały mu poczucie tuningowego spełnienia. „Kiedyś próbowałem skończyć z tuningiem i kupić Porsche Cayenne, ale mi się nie udało”- wspomina i dodaje: „Pomyślałem, że jest mi to przeznaczone”. W związku z tym Christian rozpoczął poszukiwania bazy do kolejnego projektu. Postawił na Golfa Mk6 w topowej odmianie R, ale jak widać, historia potoczyła się inaczej.

Z powodu problemów ze znalezieniem godnego uwagi egzemplarza, Chris postanowił rozszerzyć pole manewru, dodając do krótkiej listy jeszcze jedną możliwość: Audi TTRS. Dokładnie takie auto udało się wreszcie znaleźć. Właściwie od razu trafiło do dobrze znanej stajni Gepfeffert.com na pierwszy etap modyfikacji. Pierwszy etap, ponieważ, wbrew obiegowej opinii dotyczącej niemieckich projektów, ten wóz nie powstał w kilka tygodni na potrzeby jednego sezonu. Ściślej rzecz biorąc, białe TT jest w posiadaniu Chrisa już od pięciu lat. „Chyba najtrudniejsze w całym projekcie okazało się wymyślanie co roku nowego wyglądu”- mówi Christian. Rzecz jasna mówimy o zmianach utrzymanych w odpowiednim tonie.

Zaczęło się od tuningowego elementarza, czyli kół i zawieszenia. W pierwszym roku po zakupie tyle musiało wystarczyć. Kolejny sezon był już ciekawszy. W TT zagościły większe hamulce z Audi RS6 połączone z zaciskami z Audi R8 z przodu oraz Porsche z tyłu i odrębnym zaciskiem hamulca ręcznego (również z R8), a także nowe felgi. Nie zabrakło carbonowych dodatków, w których skład weszły obudowy lusterek, dokładki zderzaków, spoiler tylnej klapy i korek wlewu paliwa. Sezon trzeci to oklejenie w barwach Martini Racing i, kto by zgadł, nowe koła. Wygląda na to, że Christian jest nie tylko uzależniony od modyfikacji samych w sobie, ale również od częstej wymiany obręczy.

W roku 2015 Chris dał tego doskonały dowód, a jakże, wymieniając felgi po raz kolejny. Zmienił także kolor karoserii, tym razem na pomarańczowy odcień Lamborghini Orange. Wraz z wypełnieniem nadkoli w postaci felg OZ Ultraleggera HLT o średnicy 20”, auto wyglądało bardzo sportowo. Szczególnie, że na tym etapie wewnątrz gościła już klatka bezpieczeństwa Wiechers, która zastąpiła miejsce tylnej kanapy. Ale najlepsze wcielenie TT ujrzało światło dzienne dopiero w sezonie 2016.

Zmieniło się stosunkowo niewiele, bo… wymieniono felgi i barwy nadwozia, czyli standardowy w przypadku Chrisa zestaw. Polakierowane na żółto zaciski hamulcowe z logo Ferrari zgrywają się teraz tematycznie z felgami OZ Mito Rosso, utrzymanymi właśnie w klimacie maszyn z Maranello. Atmosferę perfekcyjnie uzupełniła koncepcja kolorystyczna karoserii, która tym razem nosi wzór Marlboro Racing (któremu de facto również zdarzyło się występować na samochodach Ferrari). „Ten wyścigowy look jest obecnie moim ulubionym elementem samochodu”- podsumowuje nasz bohater.

Po pięciu latach spędzonych z TTRS, Christian czuje potrzebę zmian. Jednak nauczony swoim doświadczeniem już wie, że z tuningiem nie da się zerwać, dlatego nawet nie próbuje myśleć o statecznym daily, a skupia się na poszukiwaniach bazy do kolejnego projektu. Chris jest żywym przykładem choroby Moddicted (z ang. Modified Addicted- w wolnym tłumaczeniu ‘uzależniony od modyfikowania’). I oby ta wspaniała przypadłość została z nim na zawsze.

PEŁNA GALERIA