Pamiętacie czasy, w których białe samochody kojarzyły się z tanimi środkami lokomocji dla przedstawicieli handlowych? Dzisiaj białe auta potrafią być gorące, jak żadne inne!
Golf MK6 GTD/ Jakub Bokuniewicz (PL)
To ciekawe, jak mocno postrzeganie pewnych rzeczy może ulec zmianie w stosunkowo krótkim czasie. Gdyby dziesięć lat temu ktoś powiedział, że zamierza budować projekt na bazie białego samochodu, albo co gorsza, gdyby miał zamiar kupić ekskluzywne auto w tym kolorze, skierowano by go do panów w białych kitlach. Przecież to kolor zarezerwowany dla dostawczaków i najtańszych osobówek, przeznaczonych na auta służbowe. Czyżby? Dziś sytuacja jest zgoła odmienna. W kwestii projektów, biel pozwala osiągnąć wrażenie czystości i dbałości o detale, a co do aut z wyższej półki- cóż, białe Audi A8 czy BMW serii 7 nikogo nie dziwią. Jakub Bokuniewicz, albo Kubańczyk, jak jest częściej nazywany, do granic wykorzystał potencjał bieli, budując widocznego na zdjęciach Golfa Mk6 GTD.
Projektem, z którym chyba najbardziej kojarzony jest Kuba, była brązowa Skoda Octavia pierwszej generacji. Kompletny projekt, na którego ewolucji można by oprzeć temat zmiany trendów na scenie tuningowej. Później przyszedł czas na mocarnego Golfa Mk5 R32, który z kolei mógłby stać się sztandarowym przykładem stylu OEM+. Po drodze pojawiły się także Lupo, Jetta A2, Bora, Golf Mk1 i Wartburg (ten z silnikiem VW, więc ‘swój człowiek’). No i Daewoo Matiz, ale ten temat, zostawmy. Wracając do R32, Kuba nie do końca poczuł klimat tego wozu i postawił właśnie na Mk6 GTD. Krok wstecz? Patrząc na to, co udało się wykrzesać z tego samochodu, zdecydowanie nie.
W przypadku tego wozu, Kubańczyk również postawił na klimaty OEM+, jednak z większym rozmachem i dbałością o detale, niż w przypadku poprzednika. Tak naprawdę większość zmian widoczna jest dopiero na trzeci rzut oka. Poczynając od wyglądu zewnętrznego- samochód wygląda na totalnie fabryczny, prawda? A jednak tak nie jest. Na przykład przedni zderzak pochodzi z GTI ED35, czyli limitowanej serii zbudowanej na 35 urodziny króla Hot-Hatchy. Tylny powstał z kolei z myślą o tradycyjnym GTI. Jednolity schemat kolorystyczny zapewniają czarne obudowy lusterek, paski na grillu i oznaczenia marki. Niby nic, w zasadzie są to rzeczy, które trudno nawet nazwać modyfikacjami, a jednak porównując egzemplarz Kuby z seryjnym GTD, różnica jest ogromna. Tych kilka drobnych zmian wystarczyło, by auto zupełnie zmieniło swój charakter.
Kontynuację tej drogi odnajdziemy we wnętrzu, w którym trudno się nie zakochać. Jest to zasługą przede wszystkim fantastycznych foteli Recaro Sportster CS i kilku detali, które mają nie mniejsze znaczenie. Na przykład wskaźnik ciśnienia doładowania Osir umieszczony w kratce nawiewu (oryginalny produkt, nie własnoręczna przeróbka)- coś, co znamy od lat, a jednak wciąż wygląda świeżo i dyskretnie. Dopasowany kolorystycznie roll-bar wprowadza nutę klimatu motorsportu, co zawsze miło zobaczyć. I to tyle, jeśli chodzi o ingerencje w przestrzeń pasażerską. Jakość i spójność przeciwko ilości- takie podejście lubimy.
Od strony technicznej, Golf Kuby również przeszedł szereg zmian. Podniesiona o 41 koni mechanicznych moc (obecnie 211 KM) to zasługa nowego wydechu i oprogramowania. Skuteczne korzystanie z cyferek i oczywiście pożądaną glebę zapewnia gwintowane zawieszenie Bilstein, wspomagane przez komplet rozpórek. Na deser pozostały hamulce. Z przodu zestaw urósł do 365 milimetrów średnicy dzięki tarczom z VW Phaetona, z tyłu do 310 milimetrów za sprawą tarcz z Golfa R32. Polakierowane na biało (kolejny fajny detal) zaciski z Porsche (sześciołoczkowe z przodu i czterotłoczkowe z tyłu) prezentują się świetnie w sąsiedztwie obręczy OZ Ultraleggera, rzecz jasna białych.
Trochę żałuję, że nie zdążyliśmy umówić się z Kubą na sesję zdjęciową w chwili, gdy auto nosiło jeszcze barwy RedBull, dzięki którym stało się jednym z najgłośniejszych projektów sezonu 2015. Końcówka sezonu 2015 to już aktualny, monochromatyczny wygląd, wzbogacony tuż po naszej sesji o zderzaki z wersji R i złotą farbę na felgach. Wcielenie z bykiem było genialne, ale Kuba po krótkim czasie był już nim zmęczony. „Ludzie często myśleli, że auto jest reklamówką firmy, czasami przychodzili nawet do mnie po darmową puszkę”- mówi. Tak czy siak, widoczny na zdjęciach projekt i tak należy już do przeszłości. Samochód wrócił do stanu niemal fabrycznego, a jego miejsce zajął Golf starszy o cztery generacje, co do którego Kuba ma bardzo poważne plany, które są już zresztą na dalekim etapie wcielania w życie.
Biel to nowa czerń. Tak przynajmniej twierdzi opinia publiczna. Patrząc na nasze drogi, trudno z tym stwierdzeniem dyskutować. Ale nawet gdyby kolor biały wciąż był „zarezerwowany” dla samochodów przedstawicieli handlowych, chętnie podjąłbym się tego zawodu, jeśli mój wóz służbowy wyglądałby choć w połowie tak dobrze, jak ten. Nie wiem tylko, czy byłbym w stanie znieść pracę w garniturze…