Wolfsgruppe VAG Event wyznaczyło standard wszystkim krajowym imprezom, a organizatorzy rokrocznie konsekwentnie podwyższają poprzeczkę. Sprawdziliśmy, czy dziewiąta edycja nie była wyjątkiem.
Aż trudno uwierzyć, że pierwsza edycja flagowej polskiej imprezy dla miłośników grupy VAG miała miejsce już dziewięć lat temu. Idea zlotu wyłącznie na zaproszenia wywołała w środowisku szok, a nawet oburzenie. Późniejsze ruchy, na przykład obecność samochodów z zagranicy czy zamknięcie bram dla zwiedzających, miały podobny wydźwięk. Ale prawdą jest, że większość malkontentów i tak wciąż stawia VAG Event za wzór do naśladowania, a organizatorzy wszelkiej maści eventów czerpią garściami z dorobku Wolfsgruppe. Trudno im się dziwić!
Twórcy VE przyzwyczaili nas, że każda kolejna edycja zaskakuje czymś nowym. I chociaż za zawsze wydaje nam się, że lepiej już być nie może, po każdym zlocie wyjeżdżamy z przeświadczeniem, że jednak się myliliśmy. Głównym tego powodem tym razem okazała się kontynuacja zeszłorocznego trendu, czyli koncepcja tematyczna. Dziewiąty VAG Event zaskoczył obecnością naprawdę pokaźnej liczby samochodów aircooled (dla niewtajemniczonych: aut chłodzonych powietrzem). Tego na rodzimej scenie jeszcze nie było.
Nam udało się naliczyć około 30 takich maszyn, co w polskich warunkach uznać należy za wydarzenie przełomowe. Jak powszechnie wiadomo, świat aircooled i watercooled to dwa kompletnie różne żywioły, które trudno połączyć. Jak mówią organizatorzy i Jacek Sobiech (właściciel znanego złotego Garbusa, człowiek odpowiedzialny za kontakty z właścicielami aut aircooled, który wykonał kawał dobrej roboty), prace nad zdobyciem zaufania w środowisku Garbusiarzy i próby znalezienia chętnych do wystawienia swoich maszyn na zlocie „z innej bajki” trwały kilka miesięcy. Finalnie do Żerkowa nie dotarło zaledwie sześć z około czterdziestu zaproszonych aut, co stanowi doskonały wynik i powinno być powodem do dumy Wolfsgruppe.
Co ważniejsze, komentarze przedstawicieli zarówno świata water jak i air, były bardzo pozytywne. Zadanie integracji udało się wypełnić w stu procentach, a to wartość dodana dla całego środowiska VW, niezależnie od preferencji dotyczących roku produkcji auta. Można zatem przypuszczać, że w nadchodzących latach trend ten jeszcze bardziej się rozwinie.
W tym roku VAG Event okazał się walką żywiołów także ze względu na pogodę. Przez cały weekend mieliśmy do czynienia z sinusoidą aury, od piekielnego upału, po gwałtowną nawałnicę i ulewny deszcz. Ale to rzecz jasna nikomu nie przeszkodziło w doskonałej zabawie (co zawsze stanowiło ogromną siłę tego zlotu). Mało tego, nawet podczas kulminacji złej pogody zlotowicze uważnie słuchali (z balkonów i spod parasoli) prowadzonych na scenie wywiadów! To pokazuje, jak bardzo liczą się z tą imprezą, i jak bardzo chcą czerpać z niej wszystko, co daje.
Tradycyjnie nie zabrakło atrakcji na stałe wpisanych do kanonu. Były zatem wywiady, prezentacje aut, znane z OldSchoolSuicide Party Nocne Straszenie Wiewióry (prowadzone przez Mistrza Norusa), czy odbywające się w niedzielę podczas zakończenia imprezy Żerksee. Kolejne nawiązanie do Wörthersee stanowi coraz wcześniejsza data przyjazdu do Żerkowa. W tym roku pierwsi goście dotarli już w środę, a wraz z nami w czwartek plac zapełnił się naprawdę pokaźną liczbą aut. Nie zabrakło też oficjalnego odsłonięcia plakatu w piątkowy wieczór. To mały gest, ale bardzo efektowny i emocjonujący. Szczególnie, że grafika miała głęboką symbolikę: Golf nawiązywał do 40 rocznicy istnienia GTI, zaś T1 odnosiło się do 60 lat historii fabryki w Hannowerze. Tak jest, Wolfsgruppe dba o najdrobniejsze szczegóły!
W kwestii samych samochodów, co tu dużo mówić: to po prostu poziom VAG Eventu. Czyli niezwykle wysoki. Poza wspomnianymi „dziadkami” (nie tylko Garbusami, ale także T1, T2, a nawet jednym Kübelwagenem i VW Typ3 oraz repliką Porsche 356 Speedster), w Międzynarodowym Centrum Tuningu można było podziwiać pełen przekrój epok VW i Audi, choć zdecydowaną większość stanowiły klasyki. To także obecnie rzadko spotykane na zlotach w Polsce. Królował Golf Mk1 w najróżniejszych konfiguracjach, pojawiły się też dwa Scirocco Mk1, Passat B1 i B2 (prawdziwe rodzynki!), Audi 100 C1 w dwóch wcieleniach, a także genialny Golf Mk2 Rallye. Wśród przedstawicieli nowej fali także nie zabrakło mocnych akcentów. Wystarczy wspomnieć Audi TT Bremiego, Scirocco Frykasa, czy bezkonkurencyjne Audi A6 Johnego. Warto dodać, że poza autami z Polski naprawdę silną reprezentację wystawili Niemcy. Pojawiło się także kilku gości z Litwy i Austrii.
Co zaś tyczy się reprezentacji Niemiec, ze względu na ich dużą delegację, na zlocie było bardzo głośno i wesoło. A to za sprawą wygranego meczu z Włochami, który można było oglądać w specjalnej strefie kibica. Głośno było także w nocy. Tym razem to zasługa DJ’a El Kamela, który tradycyjnie doskonale rozkręcił imprezę. Komentarze zlotowiczów są jednoznaczne: to był ogień!
Ze względu na nieco odmienioną formułę imprezy, załoga Wolfsgruppe według pierwotnego założenia postanowiła podzielić wyróżniania na trzy kategorie: Classic, Modern i Aircooled. W ten sam sposób przygotowaliśmy nasze nagrody i była to pierwsza sytuacja, kiedy na jednym evencie rozdaliśmy więcej niż jedną statuetkę (razem z wyróżnieniem Gilrs Point Of View były aż cztery). Finalnie organizatorzy stwierdzili, że przy tylu doskonałych projektach wybranie pięciu wozów w każdej kategorii może być zadaniem niewykonalnym, więc wrócili do bardziej standardowego TOP15. Biorąc pod uwagę poziom wystawionych projektów, mimo wszystko nie zazdroszczę organizatorom zadania wyboru najlepszej piętnastki.
Już w przyszłym roku celebrować będziemy jubileuszową dziesiąta edycję Wolfsgruppe VAG Event. Taka okazja w przypadku tak prestiżowej imprezy stawia niezwykłe wymagania. Ale nie ma się o co martwić: jak pokazała ta i wszystkie poprzednie edycje, ekipa Wilków z każdej walki wychodzi obronną ręką!
Powiem tak, tak jak wśród zlotów można mówić o poziomie „vag event” tak również ten artykuł jest na poziomie eventowym.
Świetnie ? VOLXZONE.